Recenzja nici monofilowych firmy York

Dzisiaj mam dla Was recenzję nici monofilowych. Otóż, spotkałam się gdzieś w internecie z informacją, że nici wędkarskie mogą spokojnie posłużyć jako nici do biżuterii. Do tej pory korzystałam z przezroczystych nici monofilowych firmy Beadalon Supplemax.

Jest ich 50m i mają średnicę 0.15mm. Jednak ostatnio dostałam szału peyotowego i non stop haftuję koralikowo.

Zamówiłam 10 kolorów filcu 1mm na allegro, kryształki rhinnes i trochę kaboszonów. No i szaleję. Jednak moje szaleństwo szybko się skończyło...bo skończyły się nici.
To nie jest tak, że napoczęłam nowe i od razu po 2 tygodniach się skończyły. Korzystałam z nich odrobinę jakiś czas temu, ale wtedy nie „siedziałam” jeszcze tak bardzo w peyocie, więc nie miałam jak ich używać. Dopiero teraz, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mogę szyć zwykłymi nićmi, bo przecież widać je na odwrocie kolczyka – na filcu – zaczęłam bezustannie korzystać z dobrodziejstwa nici monofilowych.
Kiedy się skończyły, trzeba było ruszyć głową. Wzięłam ze sobą opakowanie po nitce do wędkarskiego. Ekspedientka stwierdziła, że mają 150m (!!!) nici o średnicy 0.14 lub 0.16mm. Oczywiście wzięłam te mniejsze.

Kolor mają ciemniejszy – nieprzezroczysty. Jednak na pracy, którą nimi wykonałam na próbę, w ogóle nie widać różnicy. Są jakby lekko zabarwione, ale widać to tylko na nawiniętych niciach. Na robótce wcale.
Specjalnie do tego użyłam białego filcu, żeby ewentualne zauważyć kolor nici, gdyby miał się rzucać w oczy.

Do tego koraliki w odpowiednich kolorach. Wybrałam Toho Round 11/0 białe i turkusowe, oraz Toho Treasure również białe i turkusowe.

Dokładne nazwy koralików widoczne są na powyższym zdjęciu. Jedynie koraliki w buteleczce są bez naklejki. W buteleczce znajdują się koraliki TOHO Round 11/0 Opaque Turquoise.

Jaki jest efekt? Otóż kompletnie nie widać koloru nici na filcu, a kolczyki wyglądają całkiem przyzwoicie (szok). Dopiero zaczynam przygodę z peyotem, ale już wiem, że to będzie długa i ekscytująca podróż z igłą. :-)