Miałam trochę wolnego czasu, więc postanowiłam przysiąść. Poczułam powiew nadziei, pasji i weny, więc nie mogłam zmarnować takiej szansy. No to do nauki, czas, start!
Gdzie trafiłam szukając informacji o oplataniu kaboszonów? Oczywiście do Qrkoko i Weraph.
Qrkoko pokazała w filmie, jak obszywać większy kaboszon. Filmy:
Oprócz tego u Weraph na blogu znalazłam informację o tym, jak dodawać i odejmować koraliki w peyocie, w wersji obrazkowej :-)
W sumie nie zajęło mi to dużo czasu i udało mi się! Najważniejsze w mojej pracy były 2 informacje:
1. Ilość koralików nawleczonych na początku musi być PARZYSTA
2. Trzeba zdjąć wymiar z kaboszona nawlekając odpowiednią ilość koralików i przymierzając, by sprawdzić, czy tyle wystarczy (sprawdzamy na leżącym kaboszonie).
Qrkoko pokazała, jak i mnóstwo innych osób, że potrzebna jest mata filcowa. OK. Ale ja jej nie mam, bo dopiero zamówiłam, a kolczyków chce mi się już :-D
Postanowiłam się obejść bez maty i obszyłam wszystko koralikami.
Proszę:
Jestem z siebie dumna, bo nigdy nie wierzyłam w to, że zrobię peyotem cokolwiek, co będzie wyglądać estetycznie i będzie funkcjonalne. A jednak ;-)
Wyszło Ci pięknie :D Sama też jestem w gorącej wodzie kąpana, ale widać na przykładzie twoich kolczyków, że to popłaca <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! Na razie mam przerwę w tworzeniu, bo męczę naszyjnik...ale niebawem biorę się ostro do roboty! :-D
OdpowiedzUsuń