Kolor écru podbił niegdyś zakład, w którym pracowałam. Kobiety po prostu oszalały na punkcie tego koloru. Zakładając biżuterię bałam się, że zostanę przez którąś z koleżanek zaatakowana i pozbawiona błyskotki. Ciągłe życie w stresie...:-)
Jak jedna koleżanka miała coś ode mnie w écru, to zaraz od innej słyszałam, że chce to samo. Nie ukrywam, było to bardzo miłe :-)
A oto i peyotowe kwiatuszki:
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz