piątek, 20 maja 2016

Peyotowe kolczyki

Dawno temu, robiąc zamówienie na stronie mojego ulubionego sklepu, postanowiłam dodać do koszyka przezroczyste kaboszony. Kupiłam je z przekonaniem, że nadejdzie taki dzień, gdy nauczę się robić cokolwiek w peyocie i nie będzie to przypadkowe.
Miałam trochę wolnego czasu, więc postanowiłam przysiąść. Poczułam powiew nadziei, pasji i weny, więc nie mogłam zmarnować takiej szansy. No to do nauki, czas, start!
Gdzie trafiłam szukając informacji o oplataniu kaboszonów? Oczywiście do Qrkoko i Weraph.
Qrkoko pokazała w filmie, jak obszywać większy kaboszon. Filmy:




Oprócz tego u Weraph na blogu znalazłam informację o tym, jak dodawać i odejmować koraliki w peyocie, w wersji obrazkowej :-)

W sumie nie zajęło mi to dużo czasu i udało mi się! Najważniejsze w mojej pracy były 2 informacje:
1. Ilość koralików nawleczonych na początku musi być PARZYSTA
2. Trzeba zdjąć wymiar z kaboszona nawlekając odpowiednią ilość koralików i przymierzając, by sprawdzić, czy tyle wystarczy (sprawdzamy na leżącym kaboszonie).

Qrkoko pokazała, jak i mnóstwo innych osób, że potrzebna jest mata filcowa. OK. Ale ja jej nie mam, bo dopiero zamówiłam, a kolczyków chce mi się już :-D
Postanowiłam się obejść bez maty i obszyłam wszystko koralikami.

Proszę:



Jestem z siebie dumna, bo nigdy nie wierzyłam w to, że zrobię peyotem cokolwiek, co będzie wyglądać estetycznie i będzie funkcjonalne. A jednak ;-)

2 komentarze :

  1. Wyszło Ci pięknie :D Sama też jestem w gorącej wodzie kąpana, ale widać na przykładzie twoich kolczyków, że to popłaca <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Na razie mam przerwę w tworzeniu, bo męczę naszyjnik...ale niebawem biorę się ostro do roboty! :-D

    OdpowiedzUsuń

Polub mnie na Facebook'u :-)